-
Nota biograficzna
Ignacy Dygas (29 VII 1881 Warszawa – 17 V 1947 Warszawa), śpiewak – tenor. Studiował weterynarię i śpiewał w chórach kościelnych, a jednocześnie kształcił głos w Konserwatorium Warszawskim. Zadebiutował w Teatrze Wielkim barytonową partią Walentego w Fauście Gounoda w styczniu 1905 r., ale po lekcjach z wybitnym barytonem i pedagogiem, Witoldem Aleksandrowiczem, przeszedł na partie tenorowe; już w maju tego samego roku wystąpił w roli Jontka w Halce Moniuszki i otrzymał angaż; był Jontkiem także 27 stycznia 1907 r. podczas sześćsetnego przedstawienia Halki. Śpiewał w tym czasie m.in. Zygmunda w Walkirii Wagnera i Hoffmanna w Opowieściach Hoffmanna Offenbacha. Po dwu sezonach odszedł z Teatru Wielkiego. Występował z powodzeniem we Włoszech, doskonaląc jednocześnie umiejętności wokalne u Giovanniego Battisty Lampertiego. Jeździł też na występy do Hiszpanii i do Ameryki Południowej. Nie dawał jednak o sobie w Warszawie zapomnieć i co rok pojawiał się na scenie Teatru Wielkiego. W 1908 r. odtwarzał partię Waltera w Śpiewakach norymberskich Wagnera. Na lata 1911–1914 znów na stałe związał się z warszawskim Teatrem. Po wykonaniu partii Dicka Johnsona w polskiej premierze Dziewczęcia z Zachodu (La fanciulla del West) Pucciniego (1911), śpiewał Leńskiego w Eugeniuszu Onieginie Czajkowskiego (1911), Cania w Pajacach Leoncavalla (1912), Samuraja w Megae Adama Wieniawskiego (1913); górował wtedy nad pozostałą obsadą i całym przedstawieniem. Tworzył kolejne kreacje wagnerowskie – był, jak pisano, idealnym Lohengrinem (1912) i świetnym Tannhäuserem (1913). Mocnym głosem o rzeczywiście bohaterskim brzmieniu zachwycał jako Radames w Aidzie Verdiego (1913), a zwłaszcza jako Eleazar w Żydówce Halévy’ego (1914).
Po wybuchu wojny ewakuowany do Rosji, nie zaprzestał tam artystycznej działalności. Śpiewał w Petersburgu i Moskwie, a także w innych miastach. W 1918 r. wrócił do kraju. W Teatrze Wielkim przypomniał warszawskiej publiczności swe wspaniałe role: Eleazara i Tannhäusera, oraz pokazał się w nowej: Domana w Starej baśni Żeleńskiego. W 1919 r., w niepodległym już państwie, wykonał partię Kazimierza w starannie wystawionej Hrabinie Moniuszki. Kiedy w czerwcu 1920 r. pojawiło się widmo bolszewickiej wojny i w szybko organizującej się armii polskiej powstawały tzw. teatry czołowe, Dygas natychmiast tam się zgłosił. Po zwycięstwie w bitwie warszawskiej Teatr pod dyrekcją Młynarskiego podjął pracę, dla Dygasa nastąpił kulminacyjny okres jego kariery. Zaśpiewał Tristana w jedynym po dziś dzień wystawieniu w Warszawie arcydzieła Wagnera Tristan i Izolda pod batutą Młynarskiego (1921), dodał walorów postaci Gennara w Klejnotach Madonny Wolfa-Ferrariego (1921) i był nieporównanym Hermanem w Damie pikowej Czajkowskiego (1923). Ponawiał swe znakomite role wagnerowskie: Tannhäusera, Waltera i Zygmunda, dodał nową: Zygfryda w Zmierzchu bogów (1929). Upamiętnił się jako Herod w Salome Straussa (1931), w końcu 1936 r. był Dymitrem u boku słynnego Szalapina w Borysie Godunowie. Choroba zmusiła go do opuszczenia sceny, ostatni raz w Wielkim wystąpił 31 marca 1937 r. w roli Eleazara.
Od początku wyrażał troskę o rodzime dzieła. Gdy przy Warszawskim Towarzystwie Muzycznym (WTM) powstała Sekcja Przyjaciół Opery Polskiej apelująca o rozwój tej dziedziny twórczości (1907), został jej członkiem wspierającym. Po rolach Moniuszkowskich (Jontka i Kazimierza) wziął udział w prapremierze Hagith Szymanowskiego wykonując partię Starego Króla (1922). W tej operze, skomponowanej na dwa wielkie głosy tenorowe, jego partnerem był Stanisław Gruszczyński (Młody Król) – w żadnym z teatrów operowych Europy nie było w owym czasie dwóch tenorów takiej miary! Miał także w swym dorobku tytułową partię Casanovy (1923) i malarza Gianniego w Beatrix Cenci (1927), prapremierach oper Różyckiego, również Kirkora w Goplanie Żeleńskiego i Wacława w Marii Statkowskiego. Na jubileusz dwudziestopięciolecia pracy artystycznej w Teatrze Wielkim (1930) wybrał rolę tytułową w Konradzie Wallenrodzie Żeleńskiego. W Halce danej na jubileusz jego wielokrotnej partnerki scenicznej, sopranistki Marii Mokrzyckiej 12 marca 1931 r., był jednym z trzech Jontków towarzyszących jubilatce w poszczególnych aktach.
Występował w USA (1924) i w kilkunastu miastach Europy. Jeździł na występy gościnne po kraju. Sondował możliwości organizowania scen operowych w młodym niepodległym państwie (śpiewał w Krakowie i Łodzi). Samą swą obecnością podnosił poziom przedstawień w Bydgoszczy, badał niejako stabilność teatrów, śpiewając w Poznaniu, we Lwowie (występował tu niemal co rok, m.in. podczas Targów Wschodnich w 1923 r.) i często w Katowicach. Miał zacięcie społecznika. Działał aktywnie w Związku Artystów Scen Polskich (ZASP), pełnił funkcję jego prezesa (1930–1932). Troszczył się o los macierzystego Teatru Wielkiego. W czasie kryzysu, tak jak koledzy, demonstracyjnie występował w teatrzyku Qui Pro Quo (1931). Wszedł do Rady Artystycznej Opery (1932), w broszurze wydanej w 1933 Stulecie Teatru Wielkiego zamieścił dramatyczny apel „Ratunku! dla jedynej w Polsce placówki operowej. Ratunku!”. Wiosną 1936, w momencie kolejnego upadku warszawskiej sceny, złożył ofertę wzięcia Opery w dzierżawę. W kwietniu 1939 roku zabrał głos w prasowej ankiecie na temat przyszłości Opery; uważał, iż powinna być „domem Moniuszki” i wystawiać dzieła polskich kompozytorów: Wertheima, Macury, Statkowskiego, Joteyki.
Nie miewał złych recenzji. Krytycy opisywali mistrzowskie pod względem wokalnym, wyrazowym i psychologicznym postaci operowe, jakie tworzył. Potrafił przekazać przesłanie kompozytora. Z najwyższą powagą podchodził do zawodu artysty. Prezentował na scenie indywidualny styl wykonawczy, na który składały się niuanse w głosie, plastyczna dykcja, muzykalność, inteligencja, osobiste emocje, szlachetność gry. Jeden gest potrafił czynić znaczącym. Podczas uroczystego widowiska w setną rocznicę śmierci Napoleona, w żywym obrazie ukazującym skały wyspy św. Heleny, to Dygas przedstawiał stojącego w zadumie cesarza. Kiedy orkiestra operowa zagrała Marsyliankę, nieruchomy dotychczas Dygas zwrócił głowę w stronę loży, gdzie stał marszałek Piłsudski, wywołując tym szał uniesienia na widowni. Jego role były idealnie dopracowane; gdy ktoś z obecnych przy nim na scenie nie umiał tekstu albo mylił krok, robił awantury inspicjentom. W latach 30. rzeźba jego głowy stanęła w operowym foyer – był jedynym żyjącym tak uhonorowanym artystą.
Podczas wojny i okupacji początkowo przebywał w Warszawie, w 1944 r. wyjechał do Lublina i udzielał lekcji śpiewu. W 1945 r. powrócił do rodzinnego miasta i uczył w Wyższej Szkole Muzycznej im. Fryderyka Chopina. Miesiąc przed śmiercią, w kwietniu 1947 r., wystąpił w sali Romy na jubileuszu 40-lecia swej pracy artystycznej. Jeszcze przed pierwszą wojną światową i później nagrywał płyty działających w Warszawie zagranicznych i polskich wytwórni (m.in. Syrena Record). Słabszy jednak dają one obraz jego śpiewu niż ten utrwalony w recenzjach.
Według: Słownik biograficzny teatru polskiego, t. I, Warszawa 1973