-
Nota biograficzna
Janina Korolewicz-Waydowa (3 I 1875 Warszawa – 20 VI 1955 Warszawa), śpiewaczka – sopran, dyrektor teatru. Głos zaczęła kształcić w Warszawie pod kierunkiem solisty Teatru Wielkiego, Aleksandra Myszugi, później przeniosła się do Lwowa, do słynnego pedagoga wokalistyki, Walerego Wysockiego. Debiutowała w Operze Lwowskiej jako Hanna w Strasznym dworze Moniuszki (1894), a w warszawskim Teatrze Wielkim jako Amina w Lunatyczce Belliniego (1897). Do 1902 r. śpiewała na tej scenie m.in. tytułową Goplanę w operze Żeleńskiego, Neddę w Pajacach Leoncavalla, tytułową Halkę, Bronię w Hrabinie i Zosię w Widmach Moniuszki, Micaelę w Carmen Bizeta, Gildę w Rigoletcie Verdiego i Małgorzatę w Fauście Gounoda. Była też partnerką bawiącego wówczas w Warszawie na występach gościnnych sławnego tenora włoskiego, Enrica Carusa.
Później stała się najczęściej bodaj podróżującą polską śpiewaczką. Krążyła między scenami Lwowa, Krakowa i Warszawy, wyjeżdżała do europejskich stolic i miast Rosji, w Paryżu pracowała nad głosem z wielkim polskim tenorem, Janem Reszke. Odbyła tournée po Stanach Zjednoczonych (sezon 1910/11) i po Australii (sezon 1911/12), z kompanią słynnej Nellie Melby. Po odniesionych sukcesach wróciła na polskie sceny. Jej sopran, nośny, o nieporównanej srebrzystej barwie i rzewnym tonie liryzmu, dojrzał i nabrał dramatycznych odcieni. Sięgała teraz po partie takie, jak Walentyna w Hugonotach Meyerbeera, Amelia w Balu maskowym Verdiego, tytułowe Tosca i Madame Butterfly w operach Pucciniego, Rachela w Żydówce Halévy’ego, a nawet wagnerowskie: Elzy w Lohengrinie i Elżbiety w Tannhäuserze. Wybuch wojny 1914 r. zastał ją w Karlsbadzie; przedostała się do Lwowa, pracowała jako pielęgniarka w szpitalu wojskowym i występowała w tamtejszej operze. W 1916 r. zaśpiewała Halkę w przedstawieniu danym przed marszałkiem Józefem Piłsudskim.
1 września 1917 r. objęła w dzierżawę Operę w warszawskim Teatrze Wielkim. Powierzenie dyrekcji Opery kobiecie było wówczas ewenementem, lecz artystka poprowadziła Teatr nadspodziewanie dobrze. W trudnym czasie wojny osiągała sukcesy artystyczne i frekwencyjne, nie bacząc na to, że krytyka oceniała ją bez taryfy ulgowej i wytykała niedbałe przedstawienia. Wystawiła dużo pozycji polskich: Parię Moniuszki, Zamek na Czorsztynie Kurpińskiego w 60-lecie śmierci kompozytora (i pierwszego dyrektora Teatru Wielkiego), Mazepę Minchejmera, Starą baśń Żeleńskiego; dała polskojęzyczną premierę Erosa i Psyche Różyckiego (1918). Pozostały repertuar też był ambitny: m.in. Glucka Orfeusz i Eurydyka oraz Afrykanka Meyerbeera, w której Selikę śpiewała sama. Zaprosiła na pierwsze w Warszawie występy Adę Sari, m.in. w Uprowadzeniu z seraju Mozarta i Cyruliku sewilskim Rossiniego. Zaangażowała baletmistrza Piotra Zajlicha, który podjął rzetelną pracę z tancerzami.
Sprostała historycznym okolicznościom: zapowiedzianą na wieczór 10 listopada Żydówkę zdołała zastąpić Halką i wigilię pierwszego dnia niepodległości powitała spektaklem narodowej opery. Sama w góralskim stroju Halki wskazała przybyłym w III akcie legionistom z Polskiej Organizacji Wojskowej przejście na teatralny taras, by stamtąd mogli ostrzeliwać Niemców broniących się na Ratuszu. Publiczność wysłuchała (ponoć spokojnie) aktu IV, a potem dyrektorka wyprowadziła widzów przez scenę do bocznego wyjścia. Nad ranem 11 listopada wróg skapitulował. Na Ratuszu i na tarasie Teatru Wielkiego zawisły biało-czerwone flagi. Parę dni później wskutek skomplikowanej sytuacji ogólnej, a także problemów w Teatrze, złożyła rezygnację. Pozostała jednak w zespole i wystąpiła w przedstawieniu Halki, którym Opera uczciła otwarcie pierwszych obrad sejmu polskiego (9 lutego 1919 r.).
Latem 1919 r. przyjęła propozycję ze Lwowa i od jesieni była tam dyrektorką Opery w Teatrach Miejskich, walcząc, jak w Warszawie, z brakiem funduszy. Otworzyła sezon Strasznym dworem, przyciągnęła publiczność na Toskę Pucciniego, w której zaśpiewała partię tytułową. Wypełniła afisz operami, w których mogła wykonywać swe dawne wielkie role, jak m.in. Rycerskość wieśniacza Mascagniego (Santuzza), Aida Verdiego (partia tytułowa). W Żydówce i Aidzie partnerował jej solista Opery w Berlinie, sławny polski tenor, Józef Mann; oboje przyjęto z entuzjazmem. Repertuar układała tak, by dać możliwość popisu również innym solistkom, np. Ewie Bandrowskiej w Traviacie Verdiego (Violetta), Eugeniuszu Onieginie Czajkowskiego (Tatiana), Manon Masseneta (tytułowa). Walki we Lwowie wygasły niewiele wcześniej, toteż Korolewicz-Waydowa akcentowała patriotyczną działalność opery; Halkę grano w rocznicę powstania listopadowego i w dniu imienin marszałka Piłsudskiego w marcu 1920 r. Razem z artystami swego zespołu występowała w grudniu 1919 r. w lokalach rozrywkowych, restauracjach i na ulicach, zbierając datki na Gwiazdkę dla żołnierzy. Organizowała wieczory pieśni, z których dochód przeznaczała dla wdów i sierot po obrońcach Lwowa. Doprowadziła do premiery Erosa i Psyche Różyckiego pod dyrekcją Artura Rodzińskiego w lutym 1920 r. Narodowy nurt ukoronowało wystawienie w kwietniu tego roku nowej opery polskiej: jednoaktowej Warszawianki wg Wyspiańskiego Alfreda Stadlera. Pożegnała Lwów pod koniec kwietnia Aidą i na trzy lata wyjechała do Stanów Zjednoczonych.
Występowała, z rzadka, jedynie na koncertach. Po powrocie do kraju mieszkała w Zakopanem (1923–1928). Potem przeniosła się do Warszawy i otworzyła studio śpiewacze. Operę nękały kryzysy. Dawna dyrektorka próbowała temu zaradzić, ponownie obejmując Teatr w dzierżawę: tym razem na dwa sezony (1934–1936). Zaangażowała dyrygentów (Dołżycki, Mierzejewski), reżyserów (Karol Benda, Emil Chaberski), nowych korepetytorów, solistów i choreografa Jana Cieplińskiego. Stawiała na efekty widowiskowe bliższe stylowi teatrów rozrywkowych. Nowe inscenizacje Aidy Verdiego, Carmen Bizeta, Fausta z Nocą Walpurgii Gounoda zawierały nieomal rewiowe sceny baletowe. Stanowisko drugiej primabaleriny powierzyła znanej tancerce rewiowej i aktorce, Lodzie Halamie; dla niej wprowadziła na afisz Niemą z Portici Aubera. Kraina uśmiechu Lehára z widownią ustrojoną w japońskie girlandy zieleni miała trzy dodatkowe numery: walc Straussa, by dać okazję do popisu Ady Sari oraz dwa numery taneczne dla Halamy. Za dyrekcji Korolewicz-Waydowej, w 1935 r., przyjechał do Polski sławny Sergiusz Lifar w związku z przygotowaniami do paryskiej premiery Harnasiów Szymanowskiego, do której tworzył choreografię. Zdarzył się wówczas przykry incydent (z rękoczynem) między nim a Cieplińskim. Dyrektorka musiała zwolnić swego choreografa, chociaż zrobiła to niechętnie.
Przy takich sensacjach jej ciekawsze inicjatywy repertuarowe odbijały się skromniejszym echem. Był to Eros i Psyche, Poławiacze pereł Bizeta (po raz pierwszy w Warszawie), Don Carlos Verdiego, Iris Mascagniego, Dybuk Rocca, zrealizowany we współpracy z artystami żydowskimi – wszystko z ówczesnymi gwiazdami Opery: Zofią Fedyczkowską, Wandą Wermińską, Jerzym Czaplickim. Afrykanką Meyerbeera Korolewicz-Waydowa uczciła własny jubileusz 35-lecia działalności artystycznej w kwietniu 1935 r.; Wermińska śpiewała Selikę, po scenie paradowały dwa tresowane wielbłądy. Reklama towarzyszyła tysięcznemu spektaklowi Halki (8 października 1935 r.), transmisjom przez radiofonie kilku krajów Strasznego dworu i Manru Paderewskiego (27 lutego 1936 r.), wznowieniu Goplany na 15-lecie śmierci Żeleńskiego. Przywrócono pozycje Wagnerowskie: Holendra tułacza i Tannhäusera. Występowały efektowne solistki z zagranicy: Japonka, mulatka, Rosjanki, a także Ada Sari; specjalnie dla niej wystawiono Martę Flotowa. Jednakże mało to wszystko znaczyło przy baletowo-kostiumowych efektach operetek, jak Baron cygański Straussa i Kwiat Hawaii Ábraháma.
Prasa stan Opery pod jej kierownictwem poddawała bardzo ostrej krytyce. Popadała też w konflikty z własnym zespołem. Na Zjeździe Związku Artystów Scen Polskich (kwiecień 1936) padły głosy obrazujące upadek opery i uchwalono rezolucję w tej sprawie. Korolewicz-Waydowa pożegnała Teatr Symfonią miłości – pod takim tytułem kryła się operetka Domek trzech dziewcząt Bertégo. Obsadę zebrała wyśmienitą. Skromną kompilowaną muzykę Bertégo grała operowa orkiestra w pełnym składzie. Rozbudowano sceny baletowe. Całość była niestety pokazem marnotrawstwa talentów i możliwości teatru. Dyrektorka odeszła w artystycznej niesławie. Latem 1936 r. prowadziła jeszcze teatr Wielka Operetka (przy ul. Karowej).
Czas wojny przebyła w Warszawie. Od 1945 r. mieszkała w Częstochowie, potem w Krakowie, gdzie w 1947 r. obchodziła jubileusz 50-lecia pracy artystycznej. Następny jubileusz, 60-lecia, odbył się w sali Romy, tymczasowej siedzibie Opery Warszawskiej, w 1955 r.; uświetnił go spektakl Halki.
Liczne zachowane fotografie ukazują kobietę o uderzająco ładnej twarzy i takich rysach, które, wraz z sylwetką, łatwo poddawały się zabiegom charakteryzacji aktorskiej. Toteż w rozmaitych jej rolach chwalono plastykę gry scenicznej łączoną z siłą artystycznego wyrazu w śpiewie. Obyta w świecie, była osobą o silnej woli, trzykrotnie sprawowała dyrekcję teatrów operowych w przedwojennej Polsce. Już po śmierci ukazały się jej wspomnienia Sztuka i życie (Wrocław 1958).
Według: Słownik biograficzny teatru polskiego, t. I, Warszawa 1973
12 marca 2022 roku w Teatrze Wielkim - Operze Narodowej odsłonięto popiersie Janiny Korolewicz-Waydowej autorstwa Barbary Falender.