-
Nota biograficzna
Stanisław Gruszczyński (6 I 1891 Ludwinowo k. Wilna – 3 II 1959 Milanówek k. Warszawy), śpiewak – tenor. Urodził się w rodzinie chłopskiej. Za udział w strajku szkolnym w Wilnie w 1905 r. wydalony ze szkoły, podjął pracę w fabryce czekolady. Od 1908 r. przebywał w Warszawie, pracował w różnych fabrykach i statystował w Teatrze Wielkim. W 1912 r. zamieszkał w Sosnowcu; był tam kelnerem i uczył się śpiewu, a następnie występował jako pieśniarz w kinach (w antraktach między seansami). Po powrocie do Warszawy kontynuował edukację wokalną. Zadebiutował w październiku 1915 r. w operetkowym Teatrze Nowości jako Bolesław w Polskiej krwi Nedbala. Po roku sukcesów w operetkach i debiucie w Teatrze Wielkim w partii Radamesa w Aidzie Verdiego (1916) od sezonu 1916/17 był już solistą tej sceny. Natychmiast objął największe role tenorowe. Wykonywał Kazimierza w Hrabinie Moniuszki, Vasco da Gamę w Afrykance i Raula w Hugonotach Meyerbeera, Don Joségo w Carmen Bizeta. W Halce Moniuszki wystawionej 9 lutego 1919 r. dla uczczenia otwarcia pierwszych po odzyskaniu niepodległości obrad sejmu polskiego śpiewał Jontka, a na własnym benefisie 7 marca 1919 r. – tytułowego Otella w operze Verdiego, a po niedługiej przerwie – Samsona w Samsonie i Dalili Saint-Saënsa. Jego głos, pełen blasku i rzadko spotykanej siły, jak też świetne warunki sceniczne, przyciągały publiczność. W prapremierze Hagith Szymanowskiego (1922) śpiewał partię Młodego Króla obok Ignacego Dygasa, Starego Króla. Ta opera została skomponowana na dwa wielkie głosy tenorowe, a dwóch tenorów takiej miary nie miał wówczas żaden teatr operowy w Europie. Często wykonywali na przemian te same partie i brak dowodów, by taka rywalizacja powodowała akty zawiści – raczej wzmagała ich artystyczne ambicje. Zdarzało się, że występowali obok siebie, jak w Hagith czy na jubileuszu sopranistki Marii Mokrzyckiej, która kreowała tytułową Halkę (1931), a oni, jeden po drugim, w kolejnych aktach śpiewali Jontka.
Niejedna z nowych rodzimych oper Gruszczyńskiemu zawdzięczała zainteresowanie publiczności. Był Księciem w Nocy letniej Młynarskiego (1924), tytułowym Zygmuntem Augustem w operze Joteyki (1925), rzeźbiarzem Arno w Ijoli Rytla (1929), tytułowym Cyganem Manru w operze Paderewskiego wystawionej na 70. urodziny sławnego pianisty i byłego premiera (1930), a także królem Augustem II w operze Adama Wieniawskiego Król kochanek (1931), której premiera wywołała skandal, gdy rosły Gruszczyński w swym teatralnym królewskim majestacie ledwie osłoniętym bielizną uganiał się po scenie za chichoczącą faworytą. Ale obok postaci z polskich partytur operowych wielbiony tenor dawał się też podziwiać w rolach wagnerowskich: Zygmunda w Walkirii (1923, 1930) i tytułowego Parsifala (1927), a także mściwego Giannetta w Uczcie szyderców Giordana (1927). Pisywano o nim: „tenor bajeczny”, „wymarzony”, „lew sceniczny”. Jednak w przeciwieństwie do o dziesięć lat starszego Dygasa, dostawał czasami w recenzjach uwagi krytyczne: tyczyły niestarannej wymowy, niedostatecznego przygotowania partii, zachwiania rytmu, gry aktorskiej raczej żywiołowej niż pogłębionej psychologicznie.
Bardzo często występował gościnnie: odwiedzał Łódź, Kraków, Toruń, Wilno i Bydgoszcz, śpiewał w Poznaniu, regularnie we Lwowie, chętnie w Katowicach. Należał do najwyżej opłacanych śpiewaków polskich. Zyskał sławę nie tylko w kraju. W latach 1917–1930 występował w licznych teatrach Niemiec, także w Portugalii, Hiszpanii, we Włoszech, w Pradze, Bukareszcie, Belgradzie i Sofii. Wszędzie wykonywane partie z obiegowego repertuaru śpiewał po polsku, co stanowiło wówczas sensację.
Najlepiej z polskich solistów opłacany, stał się bogatym człowiekiem. Nie stronił od uciech życia. Miał stajnię koni wyścigowych i willę w Milanówku. W początkach lat 30. głos jego zaczął tracić blask i odmawiać wokalnego posłuszeństwa. Tracił pewność siebie. Zrywał przedstawienia. Trwonił majątek. Nadużywał alkoholu. Ustąpił z Opery, i tak pogrążonej w kryzysie. Panowała opinia, że zmarnował talent. W 1936 r. powrócił jednak na scenę Teatru Wielkiego: jako Canio w Pajacach Leoncavalla (1937) i we wznowionym Parsifalu przyjęty był entuzjastycznie. Znajdował się już wówczas w trudnych warunkach materialnych. Po wybuchu wojny pracował jako woźnica. Później, w zrujnowanej Warszawie, w sali Romy 23 czerwca 1946 r. urządzono mu jubileusz 35-lecia pracy artystycznej. W 1947 r. znalazł zatrudnienie jako kierownik sekcji teatralnej w Powiatowym Domu Kultury w Grodzisku Mazowieckim. W 1950 r. dyrekcja Opery Warszawskiej przyjęła go na stanowisko pracownika w bibliotece muzycznej i kierownika statystów. Na tymczasowej scenie Opery, w sali Romy, zagrał ostatnią swą rolę: Leon Schiller w zaadaptowanej Hrabinie Moniuszki (1951) dodał niemą postać Starego Wiarusa i powierzył ją Gruszczyńskiemu. Recenzenci z uznaniem odnotowali gesty i mimikę niegdysiejszego „króla tenorów”. W 1955 r. miał jubileusz czterdziestopięciolecia pracy artystycznej. Po trzech latach odszedł na emeryturę. Zmarł w zapomnieniu.
Swój niepowtarzalny głos utrwalił na płytach firm His Master's Voice (z orkiestrą Národního dívadla w Pradze), Syrena Record i Odeonu.
Według: Słownik biograficzny teatru polskiego, t. I, Warszawa 1973