-
Nota biograficzna
WINCENTY DRABIK (13 XI 1881 Jaworzno – 1 VII 1933 Warszawa), scenograf. Studiował w Krakowie, m.in. u Stanisława Wyspiańskiego, a następnie w Wiedniu. Pracę dekoratora zaczął w malarni Teatrów Miejskich we Lwowie (1905), w 1909 roku przeniósł się do Warszawy. W 1913 Arnold Szyfman zaangażował go do Teatru Polskiego; w 1915 podczas wojny ewakuowany do Rosji, projektował tam dla scen polskich w Samarze, Moskwie i Kijowie, współpracując z Juliuszem Osterwą. Od 1919 na powrót w Warszawie, został scenografem teatrów miejskich. Dla Teatru Wielkiego zaprojektował scenografie do 48 oper i baletów. W jego twórczości wyodrębniały się trzy kierunki: monumentalnego ekspresjonizmu z elementami secesyjnej stylizacji, impresjonistycznego koloryzmu z zastosowaniem ludowej ornamentyki i jej jaskrawej barwności, oraz konwencjonalnego realizmu, któremu wszakże Drabik nadawał indywidualne piętno poprzez rozmach, patos i poetycką wyobraźnię. Chętnie deformował też architektoniczne detale, co wnosiło na scenę aurę niepokoju (strop pałacowej komnaty w Hagith Szymanowskiego, 1922, uliczne budynki w Cyruliku sewilskim Rossiniego, 1933). Ale wszystko owiewał czar baśni doskonale harmonizujący ze światem opery.
Sławy przysporzyła mu scenografia do Pana Twardowskiego Różyckiego (1921); 10 zmian dekoracji, ponad 300 wykonawców w barwnych kostiumach – i wolno sunący dwugłowy smok, z którego oczu łyskało oślepiające światło (to kilkanaścioro dzieci nakrytych złotym materiałem trzymało się za ręce i stawiało drobne kroki). Bohaterka Goplany Żeleńskiego (1921) miała jaskółki na przegubach rąk i na wianku, a w finałowej bajkowo-baletowej odsłonie okrążały ją świtezianki, żaby i bociany. Sensację wywołał Faust Gounoda (1923); wysoko w sferze symboli i mistyki Faust wędrował po kole wszechświata, a strzegące iluminowanej monstrancji anioły pochylały ogromne skrzydła nad rozmodloną Małgorzatą. Na Zygfryda Wagnera (1925) przyciągał publiczność smok Fafner, pojawiający się w postaci płomiennych wałów z tiulu i pary. Nieraz więc pisano, że Drabik dla warszawskiej Opery to szczęście i nieszczęście zarazem, gdyż muzyka nie jest w stanie dorównać swym artystycznym poziomem wyżynie malarstwa dekoracyjnego. W opublikowanym tekście Muzyka a malarstwo sceniczne („Muzyka” 1925 nr 10) Drabik niekwestionowany prymat w teatrze operowym przyznawał dyrygentowi, jako pośrednikowi między partyturą a sceną. Podawał tam też przykłady własnej scenografii, jednej wynikłej z muzyki, a więc naturalnej i trafnej (Don Juan Mozarta, 1925), i drugiej, dostosowanej do libretta, a więc sztucznej i nieskoordynowanej z muzyką (Noc Walpurgii z Fausta).
Talent Drabika zburzył rodzime nawyki estetyczne przyrosłe do opery i baletu. Publiczność polubiła nowy styl i przywykła do niecodziennych pomysłów. Był jednym z największych artystów polskiego teatru. Miał w swym dorobku około trzystu sztuk. Zmarł przedwcześnie w wyniku nieudanej operacji stomatologicznej.
Za: Słownik Biograficzny Teatru Polskiego, t. I, Warszawa 1973