-
Autor
-
Tytuł czasopisma
"Dziennik Ludowy" -
Tytuł
Bilet wizytowy Teatru Wielkiego. Premiery otwarcia. -
Data
28-29.11.1965
-
Treść recenzji
Nastrój uroczystej chwili — obchody 200-lecia sceny narodowej i oddanie do użytku artystom i społeczeństwu wspaniale wyposażonego gmachu nie nakazuje jednak zastosowania taryfy ulgowej wobec dostrzeżonych błędów i usterek. / Dzisiejsi gospodarze tego gmachu objęli go z całym „bogactwem inwentarza", ze zbyt małym kanałem dla orkiestry, stanowiącym złe pudło rezonansowe, ze zbyt dużą sceną, z lichą akustyką — co zostało już częściowo poprawione — i z kiepską widzialnością z niektórych krzeseł." Pewne mankamenty zostały już usunięte, miejmy nadzieję, że także i inne dadzą się z czasem zlikwidować. / Inauguracyjna premiera — „Straszny Dwór" Moniuszki — wzbudziła uznanie, jako dowód olbrzymiego wysiłku wszystkich zespołów, by w warunkach nowej, „niedotartej” sceny pokazać widowisko jak najpiękniejsze, narodowe i patriotyczne, barwne i żywe. Że przyniosła pewne rozczarowanie — nie wina w tym nowego dyrektora muzycznego, wspaniałego dyrygenta Witolda Rowickiego, który niezwykle czujnie prowadził spektakl. / Gorzej przedstawia się sprawa ze scenografią Zenobiusza Strzeleckiego, znakomitego teoretyka, który zaprojektował dekoracje o akcentach graficznych, „płaskie", jakby do oglądania tylko ze środkowych, a nie bocznych miejsc widowni, a w niezbyt udanych kostiumach zdaje się ulegać obsesji jakiejś zjadliwej zieleni, tak że kolorystycznie spektakl nie zagrał ujmującą gamą barw. Także reżyseria Jerzego Merunowicza, czyniąca z tej opery komicznej jakby mszę narodową, celebrowaną w rozwlekłym tempie i wyraźne ciągoty do skomercjalizowania widowiska (kiedy wielka scena dawała możność jego monumentalizacji!) — wszystko to spowodowało, że „Straszny dwór” nie stał się takim przeżyciem, jak na to zasłużył w stulecie jego pierwszego wystawienia.