-
Autor
-
Tytuł czasopisma
"Teatr" -
Tytuł
"Borys Godunow" w Operze Warszawskiej -
Data
15-30.04.1960
-
Treść recenzji
Opera Warszawska przeżyła swój wielki dzień: premierę dramatu muzycznego Modesta Musorgskiego „Borys Godunow”. / Wielki dzień, gdyż po dwu latach słuchania i oglądania widowisk przeważnie na poziomie przeciętnym, a często i poniżej takowego, Opera stołeczna wystąpiła z przedstawieniem, które pod każdym względem imponuje precyzją i starannością przygotowania, a nawet budzi zdumienie, że po okresie jakby zupełnego zobojętnienia zespołów tej sceny dla tego wszystkiego, co się na niej dzieje, można było wystąpić z widowiskiem, które da się zestawić z wybitnymi osiągnięciami czołowych scen muzycznych innych krajów. / Stało się to niewątpliwie przede wszystkim za sprawą nowego dyrektora i kierownika artystycznego Opery Warszawskiej, Jerzego Semkowa. / Do realizacji muzycznej „Godunowa” Semkow jest tym bardziej predysponowany, że — w ciągu wieloletnich studiów i współpracy z Konserwatorium, Filharmonią oraz operami w Leningradzie i Moskwie — miał możność zapoznać się z charakterem i kolorytem dramatu muzycznego Musorgskiego w kolebce powstania tego wielkiego dzieła. / Wydobył bezbłędnie wszystkie wartości muzyczne (a wraz z tym uwypuklił też teatralne) „Borysa Godunowa”, znakomicie uwydatniając zarówno ludowość, jak i rosyjski styl dzieła. Nie ogranicza się tylko — jak to się niejednokrotnie zdarza —do ścisłego i jednostronnego kontaktu z orkiestrą (która pod jego batutą gra wręcz znakomicie), ale w każdej chwili jest również konstrukcyjnie i emocjonalnie związany z solistami i chórami, bez reszty poddającymi się jego kierownictwu. / Takie stanowisko kapelmistrza daje w efekcie znakomicie i rzeczowo przeprowadzoną muzyczno-wokalną koncepcję interpretacyjną utworu i przyczynia się do zachowania właściwych proporcji wszystkich jego elementów, doprowadzając do całkowitego zharmonizowania interpretacji muzycznej z akcją dramatyczną na scenie. / Orkiestra — trzeba to z radością zaznaczyć — na którą od wielu lat słusznie narzekano, pokazała, że pod kierownictwem ambitnego i utalentowanego dyrygenta jest zdolna podjąć i zrealizować najtrudniejsze nawet zadania. / Semkow umie narzucić widowni swą interpretację dzieła i silnie nią zasugerować, o czym świadczy fakt, że pomimo długości przedstawienia (5 godzin) zainteresowanie i napięcie widowni nie słabnie do samego końca. / Sceny ludowe, podobnie zresztą jak i pozostałe obrazy, cechuje nie tylko znakomita interpretacja muzyczna, lecz również przejmująco dramatyczny układ scen zbiorowych. Wszystkie trzy obrazy są może trochę jednostajne w układzie grupowym, ale trzeba przyznać, że inscenizator i reżyser przedstawienia, Aleksander Bardini, ożywił — jakże często obojętne — chóry operowe, a nawet zindywidualizował wśród nich wiele postaci! Bardini dał zresztą całemu widowisku właściwe nasilenie dramatyczne. Uniknął też szczęśliwie — i w potraktowaniu aktorskim poszczególnych postaci i w licznych scenach zbiorowych — patosu operowego. / Postaci dramatu muzycznego mają u Bardiniego na wskroś rosyjski charakter, przy tym są żywymi i czującymi ludźmi, a nie tylko figurami, zajętymi wyłącznie śpiewem, co w dramacie muzycznym tego typu jest dla współczesnego widza wręcz nieznośne. Nie można się chyba tylko zgodzić z ujęciem aktorskim postaci kniazia Szujskiego, któremu — w interpretacji Michała Szopskiego — brakowało cech wielkiego polityka i intryganta, zdolnego panowanie i życie Borysa Godunowa doprowadzić do tragicznego końca. / Do wysokiego poziomu przedstawienia warszawskiego przyczyniają się też w niemałej mierze znakomicie skomponowane kostiumy, dzieło Teresy Roszkowskiej, która z wyczuciem epoki i charakteru utworu zrealizowała swoją kompozycję. Dekoracje natomiast w pewnych scenach wywołują niepotrzebnie wrażenie ciasnoty i zatłoczenia. / Obok Ładysza stanęła na wysokości zadania większość odtwórców innych partii. O zastrzeżeniach w stosunku do roli Szujskiego już wspominałem. Nie stworzyli również wyrazistych postaci aktorskich ciekawy wokalnie Franciszek Arno (Dymitr) i pięknie śpiewająca Barbara Miszel (Maryna). / „Borys Godunow” rozpoczyna pod szczęśliwą gwiazdą kadencję kierownictwa artystycznego Jerzego Semkowa w Operze Warszawskiej. Przedstawienie to, a przede wszystkim sama osoba Semkowa, znakomitego kapelmistrza i fachowca w dziedzinie sztuki operowej, pozwala spodziewać się, że w momencie przejścia Opery Warszawskiej do jednego z najpiękniejszych i najbardziej nowoczesnych gmachów świata na Placu Teatralnym — Warszawa będzie mogła szczycić się nie tylko samą imponującą budowlą, lecz również nie powstydzi się i tym wszystkim, co się będzie pokazywało na scenie Teatru Wielkiego.