-
Autor
-
Tytuł czasopisma
"Trybuna Ludu" -
Tytuł
Carmen w nowej szacie -
Data
20.07.1967
-
Treść recenzji
Mocnym akcentem zamknął Teatr Wielki w Warszawie tegoroczny sezon. Spektakl, choć długi, bo przywrócono w nim wszystkie fragmenty partytury zwykle podlegające skrótom, nikogo nie nuży; przeciwnie, zaciekawia swoja nową, odkrywczą formą, trzyma w napięciu zwartym, nowoczesnym, doskonale wypracowanym kształtem scenicznym. Nie tylko teatralna strona opery „Carmen" fascynuje widza. Słuchacza wciąga i wprawia w podziw znakomite opracowanie muzyczne całości, widoczna jedność dążeń realizatorów warstwy dźwiękowej i wizualnej przedstawienia. Zdzisław Górzyński może święcić prawdziwy sukces dzięki przygotowaniu orkiestry i solistów do bezbłędnej wzajemnej współpracy, utrzymaniu przez cały czas lekkości i plastyczności oraz żywego tempa; zespół muzyczny może chlubić się popisowymi antraktami orkiestrowymi, precyzyjnymi instrumentalnymi solówkami. / Lwia część zasługi za świetną realizacje „Carmen" przypada w udziale reżyserowi, zaproszonemu z berlińskiej Staatsoper Erhardowi Fischerowi. To on przedstawił nam kawał współczesnego teatru muzycznego, w którym obecność na scenie solistów i chórzystów nie wynika jedynie z konieczności odśpiewania swoich partii. Cały zespół warszawskiej Opery ustawiony w najdrobniejszych szczegółach przez inscenizatora i reżysera, tworzy sytuacje prawdopodobne z punktu widzenia teatralnego. (…) Tytułowa bohaterka jest w każdej chwili uosobieniem demonicznej namiętności, która daje jej poczucie siły nie cofającej się przed niczym. Don Jose to prawdziwy, zdeterminowany mężczyzna, a nie tradycyjnie nieśmiały żołnierzyk, któremu w głowie zawrócił kwiatek i strój Carmen, jego skrupuły, jego walka wewnętrzna staje się zrozumiała. Micaéla nie jest tu wystraszonym skromniutkim dziewczątkiem; sugestywnie występuje ona jak rzecznik nie tylko własnego uczucia, ale miłości i czułości matki Don Josego. Toreador Escamillo jest jedynie śmiesznym nieco galantem i zarozumialcem. Bogato, z rozmachem zarysowane środowisko robotnic i przemytników, cały ten tłum, jego swoboda i żywiołowość, stanowi doskonałe tło, z którego w sposób naturalny wyrastają bohaterowie i ich konflikty. / Od dawna nie byliśmy świadkami takiego ożywienia całego zespołu stołecznej sceny. Jeden z dość podstawowych elementów scenografii „Carmen" — liczne schody na scenie — celowo determinują ciągły ruch.