-
Autor
-
Tytuł czasopisma
"Słowo Powszechne" -
Tytuł
Carmen zamyka sezon operowy -
Data
20.07.1967
-
Treść recenzji
Nową realizację opery Bizeta powierzono wybitnym artystom ze słynnej Staatsoper w Berlinie, deklarującym zainteresowanie współczesnym teatrem operowy, traktowanym nie jako „fabryka snów”, lecz raczej „forum duchowe”. Trzeba od razu powiedzieć, że spektakl ten wzbudza pełny szacunek dla realizatorów, jest przedstawieniem dobrym, stworzonym wedle konsekwentnie potraktowanej koncepcji. Soliści wiele dopomogli realizatorom. Przede wszystkim warto było wystawić „Carmen", mając taką odtwórczynię partii tytułowej, jak Krystyna Szostek-Radkowa. Nieraz pisałam o pięknie i walorach jej głosu, o wielostronności śpiewaczki, która przecież odnosi sukcesy i w operze, i na estradzie koncertowej, interpretuje z powodzeniem muzykę dawną i współczesną. Szostek-Radkowej towarzyszył Wiesław Ochman i jako Don José on także ukazał interesującą, prawdziwą postać żołnierza-dezertera. Także i inne role nie budzą zastrzeżeń. / Dużo uroku dodał aktowi II taniec tak wytwornej pary artystów, jak Maria Krzyszkowska i Stanisław Szymański. Szczególne pochwały rezerwuję dla reżysera Erharda Fischera. Okazał się on nie tylko twórcą niewątpliwie wybitnego spektaklu, lecz zadbał i o solistów - i tu wypada wygłosić pochwałę dla roli MicaeIi ukazanej jako wdzięczna i ujmująca dziewczyna z ludu. Erhard Fischer ukazał „Carmen” jako widowisko realistyczne, ale niepozbawione poezji. Sprawnie operował tłumem, z wyjątkiem oddziału wojska, któremu przydałaby się większa sprawność fizyczna i sprężystość. / Nie podoba mi się jako całość scenografia Wilfrieda Werza. Imponuje wprawdzie rozbudowana, drewniana architektura dekoracji fabryki, rozłamanego mostu czy areny (drewnianej?) corridy, zdecydowanie zniechęca brzydota wiekszości kostiumów.