-
Autor
-
Tytuł czasopisma
"Świat" -
Tytuł
Duszenie wyśmienite -
Data
13.04.1969
-
Treść recenzji
Ogromnieśmy się wszyscy bali o ten wieczór w Teatrze Wielkim w Warszawie, gdyż był on swego rodzaju artystyczną kartą wizytową nowego dyrektora artystycznego — Jana Krenza. Ostatni możliwy kandydat na piekielnie trudną placówkę i jeśli debiut nie powiódłby się, straszliwą Operę musiałby prowadzić osobiście dyr. Stanisław Balicki, śpiewając „Fausta" i tańcząc w „Jeziorze łabędzim”. W dodatku Krenz porwał się na "Otella” Verdiego. Bagatela! (…) Strona muzyczna świetna być musi, i aktorstwo choćby na pół miary Szekspira, i reżyseria z prawdziwego teatru, i scenografia odpowiednio monumentalna. I to wszystko właśnie się Krenzowi jako podpisującemu przedstawienie udało. / Okazało się, że choć symfonik, Jan Krenz od razu zrozumiał, czy artystycznym nosem wyczuł, kiedy w operze można puścić wodze orkiestrze, a kiedy pohamować ją, nieraz gwałtownie, żeby dojść mogli do pełni głosu i do uszów słuchaczy produkujący się na scenie śpiewacy. (…) Reżyseria Aleksandra Bardiniego pyszna! Bodaj jedyny nasz reżyser operowy pośród tych z prawdziwego zdarzenia, który umie czytać partyturę, Bardini z niej wyprowadził gest sceniczny. Jest tam w trzecim akcie taka scena, kiedy Otello zmusza Desdemonę do klęknięcia trzema naciskami ręki na trzech sforzandach w orkiestrze, a potem rzuca ją na podłogę, na finalnym akordzie. Wyborne! / To samo powiedzieć można o scenografii Majewskiego. Monumentalna, jak wypada od stuleci w operowym grand spectacle, zarazem jest nowoczesna, kolorystycznie bardzo piękna. Scena oświetlona posępnie, lecz nie mroczna. Szczególnie udały się młodemu artyście dekorację w pierwszym i trzecim akcie. (…) Pani Barbara Nieman dobyła z siebie ciepło i ujmujący wdzięk dziewczęcy. Właśnie tak jak młoda dziewczyna, nic nie rozumiała z grozy otaczającego ją świata, z mechanizmu nadciągającej katastrofy, więc się tylko skarżyła, smutno i bardzo ładnie. (…) Krystyna Jamroz natomiast dała postać dojrzałej kobiety, która świadomie walczy o prawdę swoją i życie. Zaprezentowała także w pełni dojrzały kunszt śpiewaczy, panowała nad świetnie brzmiącym głosem w każdym momencie, kontrolowała wszystkie napięcia i spadki fraz najsubtelniej. Dała nam przeżycie artystyczne dużej klasy! / Jednakowo dobrzy wokalnie byli obaj Cassiowie: Kazimierz Pustelak i Zdzisław Nikodem, lecz ten drugi aktorsko delikatniejszy, a z pomocą kostiumu oraz charakteryzacji stworzył sylwetkę młodzieńca renesansowego tak śliczną, jak gdyby zeszedł z portretu Caravaggia lub Tintoretta. / Roman Węgrzyn w partii i roli Otella wyśmienity! Głos jasny, raczej z gatunku tenore spinto, ale mocny i doskonale prowadzony, nie dawał wrażenia zmęczonego ani przez chwilę, choć tam jest co śpiewać! W dodatku aktorsko ten Otello był napięty w sobie, skupiony, dramatyczny, co oddziaływało na widownię. Drugi Otello — Henryk Kłosiński miał głos zdławiony widomie tremą i dopiero w ostatnim akcie pokazał całe jego piękno, potęgę, nośność i ciemniejszą barwę, zbliżoną bardziej do klasycznego tenore eroico. Grał zewnętrznie, miotając się po scenie. / Władysław Malczewski — Jago, ponad wszelkie pochwały! Głos wyrównany, szlachetny w barwie, dykcja bez zarzutu, gra tak logiczna i dopracowana do drobnych szczegółów, jakichś pozornie nieznaczących ruchów dłoni, że nabierało się przekonania, iż ten Jago mógł grać w samym Szekspirze, bez Verdiego. (…) W sumie jednak, w pierwszej obsadzie spektakl bez ani jednego elementu ułomnego.