-
Autor
-
Tytuł czasopisma
"Teatr" -
Tytuł
Edyp w kłopotach -
Data
29.10.1978
-
Treść recenzji
Zapowiedzi były obiecujące: polska prapremiera „Edypa” George'a Enescu, jednego z pomnikowych dzieł klasyki operowej XX wieku. Realizacja artystów rumuńskich. Mądra, współczesna interpretacja mitu o Edypie. Ciekawa, choć niezbyt jednolita forma dramatu muzycznego, w strukturach melodycznych stylizacja czegoś, co można by nazwać antykiem bałkańskim — zastosowanie ćwierćtonów. Co z tego wszystkiego wynikło, w Teatrze Wielkim w Warszawie? Głównie kłopoty. / Honor spektaklu ratował nieco akt II. Zwracała uwagę piękna rzeźba ruchu orszaku płaczek, świetnie brzmiał chór żeński o fakturze wtopionej w średnicę rejestrów brzmieniowych orkiestry, Czekay doskonale podawał recytatywne skargi, groźby i męki o intonacji zbliżonej do mowy, krzyku, zawodzenia — dramat odkrywania tragicznych kart losu Edypa rysował się czytelnie. / Jokasta Lipińskiej miała proste a wymowne gesty, jak postacie z greckich waz, jej rozpacz wyrażały dłonie, skręt głowy, przegięcie tułowia, grał jej cudowny kostium — biel sukni, czerwień trenu i osłony koka, i jeszcze smuga czerni na tamtej czerwieni, symbolizując niewinność, zbrodnię i śmierć nieszczęsnej królowej.