-
Autor
-
Tytuł czasopisma
"Sztandar Młodych" -
Tytuł
Ludzie i "Manekiny" -
Data
20.10.1982
-
Treść recenzji
Dawno nie mieliśmy okazji oglądania i słuchania dzieła tak znakomitego, w każdym z elementów składających się na całość spektaklu! A więc muzyka: komunikatywna mimo jak najbardziej współczesnych środków warsztatu kompozytorskiego, wspaniale oddająca muzyczność prozy genialnego pisarza z Drohobycza i jej niezapomniany sugestywny klimat. Inscenizacja dramatu, dekoracje, kostiumy, wreszcie sprawność reżyserska dopełnia kształtu dzieła. Rodziło się ono - co zresztą można wyczuć od razu - jako całość: pomysły autorów przyszłego spektaklu inspirowały kompozytora, jego muzyka wraz z librettem posuwała naprzód zamysły realizatorów. Tylko w tak ścisłej współpracy, wzajemnym porozumieniu, rzec można symbiozie, mogło powstać coś tak wspaniałego. / Debiutantką w tym spektaklu jest młodziutka, efektowna i nie tylko zgodnie z intencjami realizatorów ponętna Ewa Gawrońska. Służąca Adela w jej wykonaniu przeistoczona w demonicznie kuszącą Magdę Wang, pozostaje w pamięci również dzięki czarowi głosu i motywowi muzycznemu jej właśnie przeznaczonemu do wyśpiewania. Irena Ślifarska - znakomita aktorsko i wokalnie jako nieszczęśliwa Królowa Draga, ukazała nam jak powinny wyglądać królowe ze snów. Najtrudniejszą, bo również wiodącą partię miał w „Manekinach" Jerzy Artysz. Udowodnił on słuchaczom raz jeszcze, jak świetnym i wszechstronnym jest artystą. W tym przedstawieniu bowiem aktorstwo i sztuka wokalna muszą stanowić jedność. I rzeczywiście stanowią ją. Tak więc i dlatego tak długo pozostajemy pod wrażeniem i urokiem spektaklu. Sądzę, że nie jestem jedyną z oklaskujących premierowe przedstawienie, która zaliczy je do najbardziej udanych, jakie dane nam było oglądać.