-
Autor
-
Tytuł czasopisma
"Rzeczpospolita" -
Tytuł
Ludzie z miasta -
Data
06-07.06.1987
-
Treść recenzji
Mamy tu do czynienia z mieszanką fantazji Bułhakowa i tradycji niemieckiego ekspresjonizmu z tak charakterystycznym dla tego nurtu zagęszczeniem i drapieżnością sytuacji, eksponujących mroczne strony ludzkiej egzystencji. Twórcy spektaklu: reżyser Marek Grzesiński i scenograf Andrzej Majewski rozgrywają rzecz całą w anonimowym w gruncie rzeczy mieście, wśród złowrogich szarych kamienic, gdzie ludzie nie mogą być dobrzy. / Trudno właściwie dzieło Rainera Kunada nazwać operą. To po prostu spektakl muzyczny. / Nie było jeszcze w Teatrze Wielkim tak konsekwentnie prowadzonego spektaklu i nie obcowaliśmy jeszcze z tak atrakcyjnym wizualnie teatrem muzycznym. / Sukces Teatru Wielkiego jest tym większy, że potrafił dla tak olbrzymiego przedsięwzięcia przygotować dwie ogromne obsady. Jest jednak rzeczą charakterystyczną, że najlepiej zaprezentowali się młodzi soliści, bardziej chyba chętni do pracy aktorskiej. Ten rodzaj teatru wymaga bowiem czegoś więcej niż tylko śpiewania. Widać to choćby po obsadzie ról tytułowych, choć obie są bardzo dobre, to jednak Wanda Bargiełowska (Małgorzata) i Kazimierz Pustelak (Mistrz) troszczyli się przede wszystkim o piękny dźwięk, a Jadwiga Teresa Stępień i Krzysztof Szmyt dodali do tego również dbałość o staranne podanie słowa. / Takiej zresztą mnogości planów nie oglądaliśmy na scenie w żadnym teatrze muzycznym. Wspomnieć trzeba również koniecznie o Marku Wojciechowskim (Woland), który z dnia na dzień i bez próby podjął się nagłego zastępstwa i o Jerzym Ostapiuku, który mimo choroby, wystąpił w tej samej roli w pierwszej premierze. / Premierowa publiczność przyjęła „Mistrza i Małgorzatę" bardzo serdecznie.