-
Autor
-
Tytuł czasopisma
"Życie Literackie" -
Tytuł
Nie lekceważmy bajek -
Data
12.01.1975
-
Treść recenzji
„Bardzo śpiąca królewna": opera komiczna, balet, pantomima — wszystko w jednym kociołku, trzeba przyznać, bardzo dowcipnie wymieszane. Duże partie spektaklu są mówione, muzyki niewiele, ale bardzo zgrabnie napisana. Przy zastosowaniu różnych chwytów najmodniejszego języka muzycznego, barwnych plam klasterów, dużych odcinków aleatorycznej zabawy, licznych fragmentów „onomatopeizowanych”, muzyka Blocha przez chwilę nie męczy, nie nuży „nowoczesnością”, jest dowcipna, ruchliwa, dobrze ilustruje przebieg akcji, raz po raz bawi dowcipnymi skojarzeniami motywicznymi, to znów dowcipami brzmieniowymi. W libretcie zastosowano chwyt teatru w teatrze: babcia opowiada grubym głosem (Babcię gra... Józef Wojtan — arcyzabawny!) znaną każdemu dziecku bajkę poczciwego Perraulta o śpiącej królewnie... Dalej trudno dociec, ile jest zasługi librecisty, a ile Witolda Grucy, który — jako choreograf i reżyser — poprowadził przedstawienie w zawrotnym tempie, mnożąc gagi, dowcipy, przezabawne sytuacje. Równie zabawna jest scenografia, a zwłaszcza kostiumy Liliany Jankowskiej, barwą i krojem charakteryzujące bohaterów bajki. W roli tytułowej zadebiutowała młodziutka tancerka Ewa Głowacka, dobra technicznie, uzdolniona aktorsko, a nawet wokalnie: gra, tańczy i śpiewa (koloraturą) małą królewnę bardzo lirycznie i bardzo śmiesznie. Równie liryczny i śmieszny jest królewicz (Miłosz Andrzejczak), tańczący klasyczne pas, bardzo szlachetny, jak na bajkowego królewicza przystało, bardzo biały, podobnie jak biały, śmieszny i szlachetny jest królewiczowy pies pudel (Janusz Subicz). Spektakl prowadzony z fantazją przez Mieczysława Nowakowskiego, jest tak pełen humoru, temperamentu i dowcipu, że bawią się nie tylko dzieci — sam widziałem na premierze, jak śmiali się nawet recenzenci, a wiadomo, że to gatunek ludzi poważny i do śmiechu nieskory.