-
Autor
-
Tytuł czasopisma
"Przekrój" -
Tytuł
Nowy "Kniaź Igor" - na kraj i na eksport -
Data
26.11.1989
-
Treść recenzji
Warszawski Teatr Wielki wybrał się do Wiednia, by w słynnej tamtejszej Staatsoper wystawić kilka pozycji ze swego coraz bogatszego i coraz bardziej urozmaiconego repertuaru. Wydarzenie warte odnotowania, jest to bowiem bodaj pierwsza od blisko stu lat wizyta polskiego zespołu w szacownym gmachu przy Ringu, a w ogóle pierwsza w dziejach zespołu warszawskiego. Pokazano w Wiedniu "Straszny dwór" oraz "Króla Rogera", "Manekiny" i "Kniazia Igora". / Dyrektor Satanowski, przywracając obszerne fragmenty III aktu, zazwyczaj w całości opuszczanego przez inscenizatorów, wydłużył spektakl do trzech i pół godziny, co w dzisiejszych nerwowych czasach może stać się dla widzów i słuchaczy niebezpiecznie nużące. Zwłaszcza, że inscenizacja Adamika nie jest na tyle atrakcyjna, by przez tak długi czas przykuwać uwagę; utrzymana w bardzo tradycyjnym stylu, przypomina dawne, ongiś bardzo dobre zresztą, spektakle moskiewskiego "Bolszoj". Że jednak teraz w świecie wielka moda na rosyjskość, właśnie taki spektakl ma zapewne większe szanse powodzenia na zachodnich scenach, niż miałoby może efektowniejsze, lecz bardzo uniwersalne w środkach wyrazu widowisko. / Jestem więc raczej spokojny o odbiór przedstawień zarówno w Wiedniu, jak i w Paryżu, dokąd "Igor" "wybiera się" wczesną wiosną. Zwłaszcza, że w ramach tej stylistyki zrealizowany został bardzo pięknie. Wielkie brawa dla scenografii i kostiumów Barbary Kędzierskiej (przede wszystkim za scenę w obozie Połowców)!