-
Autor
-
Tytuł czasopisma
"Polityka" -
Tytuł
Oszalałe nietoperze księżniczki -
Data
19.01.1985
-
Treść recenzji
15 grudnia zaprezentowano tam ostatnią w roku premierę: „Turandot" Puccniego, najparadniejsze widowisko operowe jakie widziałem kiedykolwiek na tej scenie. Może dałoby się przyrównać do „Fausta" z roku 1939, pod batutą Adama Dołżyckiego, w dekoracjach i kostiumach Stanisława Jarockiego (Małgorzata — Barbara Kostrzewska, Faust — Mieczysław Salecki, Mefisto — Kazimierz Poreda). Wtedy podczas zaklinania ogrodu przez szatana, w kielichach paruset kwiatów na scenie płonęły światła, gdy zaś pod koniec wieczoru Mefisto szykował się, aby porwać duszę grzesznej Małgorzaty do piekieł, głos jego huczał ze środka plafonu nad widownią, przez głośnik, co samo w sobie było elektryzującą rewelacją. Ale zresztą... Gdzież tamtej dawnej Operze z jej skromnymi mozliwościami technicznymi, do dzisiejszego giganta z najnowocześniejszą maszynerią przy placu Teatralnym... / W czasie premiery „Turandot" zerwały się burzliwe oklaski już przy pierwszym otwarciu kurtyny, gdy w głębi olbrzymiej sceny, na tle bezmiaru rozgwieżdżonego nieba, na potężnych skałach ukazało się zamczysko krwi żądnej księżniczki. Potem była nieprzerwana feeria bajkowych pomysłów z gatunku — jak mówią Francuzi — operowego „grand spectacle". Księżniczka Turandot najpierw zjawiła się żeglując nieboskłonem, niesiona przez jak gdyby oszalałe miłością do niej różowe nietoperze. Potem, do sławnej arii, wychynęła w oparach, poprzedzona salamandrami, z piekielnych czeluści — cała srebrna, wraz z twarzą, a wysoka chyba na trzy metry. Nieco wcześniej na oczach wystraszonej publiki, ścięto głowę wielkim mieczem jednemu z niedoszłych kochanków Turandot. A gdy wkrótce na czerwonych kostiumach tańczących mandarynów zapaliły się dziesiątki małych lampek — przy dzisiejszym braku żarówek!! — zbiedzone, na co dzień wędrujące ciemnymi ulicami Warszawy audytorium oniemiało ze szczęścia! / Dekoracje i kostiumy piękne zaprojektował Andrzej Majewski. To była jedna z najudatniejszych jego wizji malarskich w Warszawie. / Muzycznie impreza też dobra, ładnie śpiewana przez Krystynę Kujawińską (Turandot) i Romana Węgrzyna (Kalaf), a bardzo ładnie przez Barbarę Zagórzankę (Liu). Wyborne chóry i orkiestra. Całość prowadzona w wartkich tempach, z nerwem i blaskiem przez Roberta Satanowskiego.