-
Autor
-
Tytuł czasopisma
"Teatr" -
Tytuł
Piękny koncert w kostiumach -
Data
01-15.05.1975
-
Treść recenzji
Przyjrzyjmy się wychwalanemu pod niebiosy warszawskiemu przedstawieniu „Falstaffa” dokładniej. Na wstępie zgodzić się trzeba z tym, że i inscenizacyjnie i reżysersko jest ono doskonałą sztampą. Ba — ilustracją różnych dowcipów na temat reżyserów, którzy swoje „kwalifikacje” zawdzięczają temu, że w czasie swej długiej (i często naprawdę pięknej) kariery wokalisty widzieli mnóstwo najrozmaitszych przedstawień — także i tych pozycji repertuarowych, które teraz sami reżyserują, nie mogąc już śpiewać. / W spektaklu warszawskim owa sztampa wyraziła się nawet w tym, że reżyserka — dla ułatwienia sobie pracy — mechanicznie, przy pomocy elementów dekoracji, ograniczyła przestrzeń sceniczną do wymiarów częściej spotykanych w innych operowych teatrach. Przykłady tej sztampy można znaleźć także w działaniach scenicznych. / Dlaczego — mimo wymienionych mankamentów — spektakl tak bardzo się podoba? Odpowiedź wydaje się prosta. Otóż muzycznie „Falstaff” został wykonany tak znakomicie, że słuchało się go jak najpiękniej nagranej płyty, że zewnętrzne przecież niedociągnięcia były po prostu nieistotne.