-
Autor
-
Tytuł czasopisma
"Rzeczpospolita" -
Tytuł
Pół student, pół zbójnik -
Data
06.05.1999
-
Treść recenzji
Studenci warszawskiej Akademii Muzycznej, korzystając z życzliwości Opery Narodowej, zaprezentowali się na jej kameralnej scenie w specjalnie przygotowanym przedstawieniu. Wybrano zapomnianego „Janka" Władysława Żeleńskiego. Skromny studencki spektakl skłania jednak do poważniejszych i bynajmniej nie optymistycznych refleksji. / Operze Narodowej należałyby się słowa uznania za pomoc w realizacji studenckich przedsięwzięć, zwłaszcza że stara się je wspierać konsekwentnie. Rzecz jednak w tym, że każdą pracę należy wykonywać jak najlepiej albo nie robić jej wcale. Ten spektakl jest wyjątkowo siermiężny, a oszczędności dostrzegalne były na każdym kroku: w minimalnej scenografii, w symbolicznej reżyserii, która przemieniła „Janka" w ciąg statycznych, amatorskich obrazów. Życzliwość dla studentów nie musi się zresztą objawiać w finansowej hojności, lecz przede wszystkim w stworzeniu jak najlepszych warunków dla scenicznego debiutu. Trudno zatem zrozumieć, dlaczego w Operze Narodowej, gdzie orkiestrowych muzyków jest więcej niż potrzeba, a kilku zatrudnionych na etacie dyrygentów zaledwie kilka razy w sezonie ma szansę poprowadzić przedstawienie, do takiej premiery angażuje się na w pół amatorską, obcą orkiestrę z kiepskim dyrygentem. W ten sposób młodzi wykonawcy na scenie muszą walczyć nie tylko z własną tremą, ale i z samą materią muzyczną. Rezultat takich zmagań byłby zupełnie inny, gdyby „Jankiem" zajął się operowy dyrygent z doświadczeniem, potrafiący służyć radą i pomocą młodym śpiewakom. / Warto o tym wspomnieć także jeszcze z jednego powodu. Dzięki Akademii Muzycznej w Operze Narodowej pojawił się utwór nigdy nie wystawiany w powojennych dziejach Teatru Wielkiego w Warszawie. „Janek" Władysława Żeleńskiego to opera zapomniana, przez wielu wręcz lekceważona. Są to opinie krzywdzące. Żeleński w interesujący sposób korzysta z elementów folkloru góralskiego oraz uniwersalnych idei dramatu muzycznego, tworząc z takiego połączenia oryginalną całość. „Janek" zasługuje na poważne traktowanie zaś powinnością Opery Narodowej jest wydobywanie z zapomnienia takich dzieł polskich twórców. Należy to jednak robić z szacunkiem i starannie, nie zaś pospiesznie i byle jak. / Bo tak naprawdę „Janek" nie jest tylko przedstawieniem studenckim. Zaplanowano w sumie pięć przedstawień w maju oraz w czerwcu i włączono je do oficjalnego repertuaru Opery Narodowej, która ten produkt firmuje swoim znakiem. Trzeba współczuć tym widzom, na przykład z zagranicy, którzy zachęceni możliwością obejrzenia mało znanego dzieła polskiego kompozytora, wybiorą się na spektakl. Niestety, będą oni złego zdania przede wszystkim o instytucji, która tak lekceważąco traktuje polską muzykę.