-
Autor
-
Tytuł czasopisma
"Razem" -
Tytuł
Teatr -
Data
28.02.1988
-
Treść recenzji
Jak przełożyć te słynne dwa zdania z których zbudowane jest opowiadanie, na język muzyki? Jak pokazać na scenie bardzo dorosłe przeżycia kilkunastoletnich bohaterów „Bram raju", by nie raziły teatralną sztucznością? Warszawska inscenizacja dramatu muzycznego Joanny Bruzdowicz pokazuje, że można było sobie poradzić z tymi pozornie nierozwiązywalnymi problemami. / Nie da się ukryć, że ta inscenizacja „Bram raju" fascynuje przede wszystkim swym niepowtarzalnym kształtem teatralnym. Bo jest to teatr przede wszystkim. Teatr totalny, operujący wszystkimi możliwymi środkami - słowem, śpiewam, muzyką, tańcem i pantomimą, przy czym owa teatralność jest tu świadomie podkreślana przez reżysera Marka Grzesińskiego. Widz jest bowiem nie tyko uczestnikiem samego spektaklu, ale także świadkiem jego kreowania, na jego przecież oczach poszczególne mechanizmy olbrzymiej sceny Teatru Wielkiego wprawiane są w ruch, by stworzyć kolejny obraz. Owa umowność została także wzmocniona przez pomysł oddzielenia słów od działań bohaterów. Te pierwsze powierzono dorosłym artystom śpiewakom, te drugie prezentują nam młodzi tancerze - uczniowie szkoły baletowej, co zresztą znakomicie potęguje efekt spowiedzi będącej przecież osią konstrukcyjną „Bram raju”. / Jeśli jednak będziemy w przyszłości pamiętać o tej inscenizacji, to przede wszystkim ze względu na jej niepowtarzalny kształt sceniczny Ze spotkania teatru z dramatem muzycznym powstał spektakl naprawdę wyjątkowy.