-
Tytuł czasopisma
„Kobieta i Życie” -
Tytuł
To świt, to zmierzch -
Data
24.07.1993
-
Treść recenzji
(...) Gruza wystawił poprzednio „Skrzypka na dachu” w Teatrze Muzyczny w Gdyni – z powodzeniem. Sam jednak obawiał się wielkiej przestrzeni sceny przy placu Teatralnym dla tego kameralnego przecież, z treści i ducha, musicalu. Na Broadwayu było trzydziestu siedmiu chórzystów, u nas stu dwudziestu – chwalił się dyrektor Pietras. Czy „Skrzypkowi” dobrze się przysłuży konwencja operowa – wątpili sceptycy. Publiczność nie miała takich rozterek. Wykupiła na pniu bilety, zaklepuje już wrześniowe spektakle. Kocha te melodie, chce ich słuchać bez końca. Więc brzmią w Teatrze Wielkim gorące oklaski, gdy sławi się tradycję, wschód i zachód słońca („To świt, to zmierzch...”), rodzinną Anatewkę, którą mieszkańcy muszą porzucić, gdy wieje zły wiatr historii. Spiritus movens akcji jest skrzypek jak z obrazu Chagalla, zdający się unosić nad ziemią. Gra tęskne melodie w każdej sytuacji (Świetny w tej roli koncertmistrz Stanisław Tomanek). W nostalgiczny świat, którego już nie ma, wprowadza scenografia Ryszarda Kaji, realna i metaforyczna zarazem. Udały się sceny zespołowe, w których mieszkańcy cieszą się, smucą, plotkują, bawią, wdają się w kłótnie, tańczą na weselu, zaskakuje ich pogrom. Choreograf Emil Wesołowski odnosi zwyięstwo za zwycięstwem zapewniając bogactwo i dynamizm ruchu (...)