-
Autor
-
Tytuł czasopisma
"Rzeczpospolita" -
Tytuł
Triumf człowieka -
Data
12.03.1989
-
Treść recenzji
Świat przedstawiony w tetralogii warszawskiej jest niesłychanie sugestywny i konsekwentny. Kiedy w finale „Zmierzchu bogów" pojawiają się córy Renu, które odzyskały pierścień będący przyczyną tragedii ludzkich i boskich, powracamy razem z nimi do pierwszego obrazu prologu - „Złota Renu”. Koło wydarzeń zatoczyło pełen obrót i w. tej wizji scenicznej nie zabrakło żadnego elementu. / W tej interpretacji „Pierścienia" zło pozornie triumfuje. Ginie świat boski, przegrywa też Zygfryd. Ale poja¬wia się człowiek, by rozpocząć nowe życie. Czy wolne od namiętności, które kierowały bohaterami Wagnera? W tym interpretacyjnym post scriptum inscenizatorów nie ma odpowiedzi na to pytanie. Pozostaje wszakże nadzieja. / Tę nadzieję słychać także w ostatnich taktach „Zmierzchu bogów". W odczytaniu partytury leży zawsze klucz do sukcesu lub klęski, gdy przychodzi zmierzyć się z Wagnerem. W tych prawie 10 godzinach muzyki „Zygfryda" i „Zmierzchu bogów" każdej orkiestrze można wytknąć pewne potknięcia, bo trzeba nadludzkich umiejętności, by pokonać wszystkie zawiłości muzyki. Słuchając orkiestry Teatru Wielkiego warto przypomnieć sobie jej pierwszy koncert wagnerowski sprzed 5 lat, by ocenić postęp, jakiego ona dokonała. Robert Satanowski prowadził ją pewnie, bez niepotrzebnych namiętności, wnikliwie wydobywając tematy, tak precyzyjnie konstruujące przebieg muzycznego dramatu.