-
Autor
-
Tytuł czasopisma
"Trybuna Ludu" -
Tytuł
Z domowego teatru królowej Marysieńki -
Data
27.10.1978
-
Treść recenzji
Na scenie kameralnej Teatru Wielkiego oglądaliśmy zapomnianą operę Domenica Scarlattiego zatytułowaną „Narciso”. Dla miłośników muzyki w Polsce fakt ten miał dwojakie znaczenie. Z jednej strony poznaliśmy dzieło twórcy bardzo cenionego i popularnego. Z drugiej zaś — Domenico Scarlatti był nadwornym kompozytorem naszej „Królowej Marysieńki”— Marii Kazimiery, żony Jana III Sobieskiego; był więc twórcą w jakimś sensie związanym z krajem i kulturą polską i fakt ten warto przypomnieć choćby z uwagi na niedawne uroczystości trzystulecia Wilanowa. / Wprowadzenie „Narcisa” na scenę operową jest zasługą muzykologa Michała Bristigera i kompozytora Floriana Dąbrowskiego, którzy opracowali tekst i muzykę, a w szczególności młodej dyrygentki krakowskiej — Ewy Michnik, która całość przygotowała, zrealizowała i poprowadziła. / Na sukces złożyła się także praca innych, przede wszystkim wykonawców. Wśród nich na pierwszym miejscu trzeba wymienić Jerzego Artysza w roli tytułowej. Jego muzykalność i kultura sprawiły, że rola Narcyza stała się prawdziwą kreacją. Także obie odtwórczynie ról kobiecych — Pola Lipińska i Urszula Trawińska-Moroz śpiewały bardzo pięknie. / Trzeba jeszcze wymienić realizatorkę improwizowanej partii klawesynowej — Alinę Liwską, która godnie zastępowała (w teatrze „Królowej Marysieńki” przy klawesynie zasiadł sam maestro Scarlatti) kompozytora. / Zaletą przedstawienia był wspaniale zaplanowany przez Witolda Grucę ruch sceniczny i piękna scenografia oraz kostiumy zaprojektowane przez zmarłą przed kilkoma miesiącami Zofię Wierchowicz.