-
Autor
-
Tytuł czasopisma
"Express Poznański" -
Tytuł
"Złoto Renu", "Walkiria", "Zygfryd" i "Zmierzch Bogów". Wagnerowska tetralogia w komplecie -
Data
12.03.1989
-
Treść recenzji
Kronikarz zanotuje: 50 lat od napaści hitlerowców na Polskę, po raz pierwszy w naszym kraju po II wojnie światowej, wystawiono cały Wagnerowski Pierścień Nibelunga. / Gdy w niedzielny wieczór po pięciu i półgodzinach spektaklu opadła kurtyna i „Uroczysty dramat sceniczny" - jak w podtytule określa się tetralogię Ryszarda Wagnera - ostatecznie się dopełnił, entuzjaści tej muzyki opuszczali warszawski Teatr Wielki w niezwykłym uniesieniu. Sceptycy od razu wszczęli dyskusje. / Podobnie jak w kwietniu ubr. pierwsze dwie części cyklu, tak i jego dokończenie ściągnęło do stolicy niczym pielgrzymów wagnerowskich do Bayrenth, melomanów z całego kraju. / Brak szczególnie fascynujących kreacji wokalnych i aktorskich, także pośród mocno rozreklamowanych artystów zagranicznych, sprawia pewien niedosyt. Aplauz widowni po poszczególnych aktach i na koniec przedstawienia jest wprawdzie duży, lecz daleki od żywiołowego entuzjazmu. Publiczność za to w wyróżniający sposób nagradza Zdzisławę Donat za naprawdę piękny, koloraturowy popis Ptaka leśnego, odzywającego się przy końcu II aktu co rusz z innego miejsca na... widowni. / Najdłużej w pamięci pozostanie wspaniałe dzieło światowej sławy projektanta Guenthera Schneider-Siemssena, wzbogacone jeszcze piękną wystawą w przylegającym do Teatru Muzeum Teatralnym. Można na niej prześledzić drogę, jaką artysta przechodził od pomysłu do ostatecznej wersji poszczególnych obrazów „Pierścienia”. / Kostiumy projektował Andrzej Majewski. Przypomnę, iż w „Złocie Renu" i „Walkirii" budziły powszechny podziw. Tym razem - niestety daleko do zachwytu. Jerzy Waldorff np. podejrzewa, że pewnie mistrz Majewski zachorował na grypę i bohaterów ostatniego ogniwa tetralogii w końcu ubrano w stroje, pożyczone z „Mody Polskiej"... / Szersze rzesze miłośników twórczości Wagnera w Polsce powinien ponad wszystko cieszyć fakt, iż stołeczny Teatr Wielki umożliwił wreszcie bezpośrednie zetknięcie się z tak ważną cząstką światowej kultury. I za to mu chwała!