-
Autor
-
Tytuł czasopisma
"Życie Literackie" -
Tytuł
"Chłopi" w Teatrze Wielkim -
Data
17.11.1974
-
Treść recenzji
Trudno sobie wyobrazić lepszą realizacją muzyczną „Chłopów” jak ta, którą otrzymała opera w Warszawie, mimo iż kompozytor nakładał tak na chór, jak i na orkiestrę mnóstwo drobnych cząsteczek muzycznych i mnóstwo niespotykanych w orkiestrze operowej instrumentów , a także i na solistów bardzo trudne, czasem wręcz karkołomne zadania. / Arcytrudne zadanie mieli też reżyser i scenograf. Żadne triki techniczne ze sceną obrotową, szufladkową, ze zmianą opuszczanych i podnoszonych dekoracji nie dałyby owej kondensacji, płynnego następstwa scen wymaganego przez dramaturgię partytury. Danuta Baduszkowa i Andrzej Sadowski posłużyli się zatem jednolitą dekoracją, stanowiącą tło dla wszystkich scen opery. Jest to ogromny płat pola, wznoszący się amfiteatralnie ku tyłowi kolosalnej sceny, zamknięty horyzontem, po którym płyną chmury, przedłużony ku przodowi sceny podłogą rozmalowaną na wąskie pasma zagonów. Na amfiteatralnym polu przy pomocy prostych zabiegów (smugi śniegu, kopki zboża, zapalone świece, zielonopopielate bazie) zmieniały się „pory roku”, rekwizyty wnoszone przez aktorów (worki z kartoflami, wózek ręczny, posłanie dla Boryny, koła, kosy itp.) znaczyły zmianę miejsca. W czterech tylko scenach wjeżdżały z boków ściany weselnej izby, karczmy, izby w Borynowej chacie, odcinając sceny kameralne od amfiteatralnego tła. Intensywności dodawały widowisku kostiumy Zofii Wierchowicz. Ich barwa w scenach pracy, codziennego szarego życia lipieckiej gromady, wtapiała się w barwę dekoracji, natomiast w scenach świątecznych, na weselu, w karczmie, na procesji, w scenach zalotów tworzyły żywą, uwypuklającą się, świecącą w reflektorach plamę barwną. Widoczne tu jest zwłaszcza w scenie tańców weselnych, rozwirowanych i zapamiętałych (choreografia Witolda Grucy), a jednocześnie wplecionych w dramat rozgrywający się między Boryną, Jagną, Mateuszem, Wójtem... / Niewykonalny, zdawałoby się, zamysł ukazania „Chłopów” na scenie operowej zakończył się — wbrew przewidywaniom znawców problematyki operowej i jeszcze liczniejszych wiecznych malkontentów i przeciwników opery współczesnej — sukcesem.