-
Autor
-
Tytuł czasopisma
"Kultura" -
Tytuł
"Don Carlos" w Operze Warszawskiej -
Data
15.03.1964
-
Treść recenzji
Przedstawienie jest przejmujące, robi wrażenie, wciąga i zniewala do uczuciowego współudziału. Jest znakomitym dowodem, iż dobra opera, dobrze przy tym zrobiona w sensie roboty wokalno-scenicznej, może być pięknym widowiskiem. Muzyka poprowadzona została przez Mieczysława Mierzejewskiego. Był to Verdi w bardzo dobrym wydaniu, zarówno z technicznego, jak i interpretacyjnego punktu widzenia. A jest o czym mówić, bo tę muzykę gra się trzy godziny, a jest ona gęsta, mroczna, zwarta, często wręcz wagnerowska, jeśli dodamy do tego konieczność prowadzenia całego właściwie spektaklu – łącznie z akcją sceniczną – którego tempo i puls zawsze podlegają w ostatecznym rachunku dyrygentowi – Mieczysławowi Mierzejewskiemu wyrazy wysokiego uznania. / Reżyseria – Ladisłav Stros, (…) kompozycja sceny często zachwycała, porywał mnie – po prostu z muzycznego punktu widzenia – kontrapunkt ruchowy, dziejący się na scenie, z jakimś niesymetrycznie umieszczonym punktem odniesienia, ukośne podchody zaludniające plac czy komnaty pałacowe tej XVI-wiecznej Hiszpanii. Dekoracje – wyjątkowe. Skomponował je, namalował i oświetlał Josef Svoboda. Rozegrał tragedię w czerni, srebrze, złocie i bieli z przewagą czerni. Całość oświetlał sposobami najnowszych osiągnięć filmowych, czernią podkreślając czerń, złoto złotem, a wszystko uwypuklając – gdzie trzeba – zaskakująco ustawionymi bateriami reflektorów. Bardzo współczesne i bardzo piękne. (…) Wreszcie – wykonawcy. Za dużo ich było i za świetnych, by o każdym pisać z osobna. Wszyscy, poza pięknym i bardzo w stylu utrzymanym śpiewaniem, byli też aktorami w całym tego, najlepszym słowa znaczeniu. A słuchanie i oglądanie na scenie polskiej jednocześnie Krystyny Jamroz, Krystyny Szczepańskiej, Bernarda Ładysza, Andrzeja Hiolskiego i Bogdana Paprockiego w jednej obsadzie i tejże klasy śpiewaków w drugiej – już samo to jest ewenementem. / Konkluzja – znakomity spektakl.