-
Autor
-
Tytuł czasopisma
"Polityka" -
Tytuł
Giaurow -
Data
16.11.1974
-
Treść recenzji
Przyjechał Giaurow, przesławny bas, słuchacze gotowi dojść do wniosku, że my śpiewamy gorzej od niego. Więc znakomita Krystyna Szostak-Radkowa — mezzosopran — księżna Eboli przeszła samą siebie, także Roman Węgrzyn — tenor — Don Carlos, jak również Hanna Lisowska — sopran — królowa dała w III akcie pełnię wokalną ponad zwyczajną miarę. (...) W sumie spektakl w Teatrze Wielkim był (ze sceny słuchany, o reszcie niżej!) znakomity, na poziomie Sławnego Gościa, a jego klasę międzynarodową podkreślało to, że wszyscy soliści zadali sobie trud przypomnienia partii po włosku, i w tym ojczystym języku opery śpiewali. / Mikołaj Giaurow, o którego potędze głosu nikt nie wątpił, cały artyzm i zarazem delikatną lirykę ujawnił w arii Króla Filipa z początku III aktu. Potem na scenie zjawił się drugi bas, nasz Bernard Ładysz — Wielki Inkwizytor. Zaczął mezza voce, na co wpadł Bułgar ripostą z całej gardła mocy pragnąc zgasić Polaka, ale ten się nie dał zbić z tropu i dalej śpiewał partię swoją tonem przyhamowanym, pięknie, muzykalnie, jak gdyby ze zmęczeniem i naraz z bólem, co nakazywała rola Kardynałowi złamanemu wiekiem i troskami o Kościół święty. / I zapewne wszyscy zdawali sobie sprawę, że uczestniczyć w pojedynku dwóch basów na takim poziomie, to się zdarza raz, najwyżej parę razy w życiu całym.