-
Autor
-
Tytuł czasopisma
"Życie Warszawy" -
Tytuł
"Halka" -
Data
24.11.1965
-
Treść recenzji
„Halka, którą oglądaliśmy na scenie odbudowanego Teatru Wielkiego, potraktowana została bardziej estradowo. Wątek dramaturgiczny snuje się raczej w płaszczyźnie muzycznej, jego szlaki wyznaczają kolejne arie, pieśń chóru, napięcia wynikające z orkiestrowej partytury. I właśnie może na tle tego scenicznego spokoju, wolnego od zbędnego ruchu i robionej na siłę gry aktorskiej tym silniej dynamizują się sceny zbiorowe i na ich tle losy młodej góralki. / Zasługą wszystkich realizatorów tego przedstawienia jest wyraźna różnorodność koncepcji, wspólnota efektów zastosowanych i osiągniętych we współpracy opartej na wzajemnym zrozumieniu. Nie czuje się rozbieżności między tym spokojem potraktowania akcji scenicznej a kostiumami i dekoracją, które pastelową barwą, wolną od „cepeliowskiej” krzykliwości, świetnie harmonizują z zabudową sceny; między sposobem gry głównych bohaterów a chórem, stanowiącym dla nich w płaszczyźnie obrazowej piękne tło a jednocześnie równorzędnego partnera w śpiewie i muzyce. / Prostota, zbliżona obrazem do ludowej ballady, wyszła na dobre temu przedstawieniu. Pozwoliła zrobić spektakl bez zbędnego balastu wyświechtanych operowych sztuczek, spektakl osadzony zarazem w solidnym rzemiośle i dobrej sztuce muzycznego teatru, łatwy do odebrania dla współczesnego widza. / W tej sytuacji muzyka wyszła na plan pierwszy. Nic nie odciągało uwagi od słuchania znakomicie przygotowanej orkiestry, świetnych głosów solistów, potężnie i czysto brzmiących chórów. Był to piękny hołd złożony dziełu Moniuszki. Partytura „Halki” potraktowana została z wyjątkowym pietyzmem przez Zdzisława Górzyńskiego i resztę wykonawców. Wykonawców świetnych: głos Haliny Słoniowskiej, jeden z najpiękniejszych sopranów, jakimi dysponujemy w tej chwili, szczególnie nadawał się do niełatwej partii tytułowej; Wiesław Ochman to dotychczas nieznany w Warszawie śpiewak, ale jego debiut w roli Jontka na scenie Teatru Wielkiego postawił go natychmiast w czołówce tenorów, rokując wielką przyszłość; Bernard Ładysz nie potrzebuje słów uznania: był równie świetnym Stolnikiem — jak dzień wcześniej Skołubą. Pięknie zaśpiewała partię Zofii Barbara Nieman.