-
Tytuł czasopisma
"Przekrój" -
Tytuł
Kurier Warszawski -
Data
13.12.1970
-
Treść recenzji
Obejrzeliśmy w sali im. Młynarskiego rzeczy bardzo dziwne: opowiadanie muzyczne Zbigniewa Bargielskiego „Mały Książę" (libretto naturalnie wg Saint Exupery'ego) oraz kameralną operę Bernadetty Matuszczak „Julia i Romeo" (naturalnie wg Szekspira). Pierwszy z tych spektakli przyniósł niestety spore rozczarowanie. Okazał się po prostu sztuczką dla najmłodszych, z rozbudowaną ilustracją muzyczną, sztuczką gubiącą wiele z poezji i mądrości literackiego oryginału, mimo wysiłku paru dobrych aktorów (w tym Zapasiewicza — jako Autora-narratora). / Małego Księcia grał kilkuletni chłopczyk z Harcerskiego Chóru Dziecięcego. Rolę miał bardzo dużą, tekstu mnóstwo, umiał wszystko na blachę, ale zamiast podziwu, wzbudzał raczej współczucie. Wystarczyło pomyśleć, ile godzin musiał prześlęczeć nad librettem pana Bargielskiego, zamiast pobiegać z piłką, a już się w człowieku rodził protest przeciw angażowaniu dzieci do czegoś takiego. / Czas utracony na „Małym Księciu” zwrócił się nam poniekąd w drugiej części wieczoru, na dramacie Szekspira przetworzonym i skondensowanym przez młodą naszą kompozytorkę (i librecistkę), w sposób nad wyraz interesujący. Wystarczy powiedzieć, że udział w krótkiej zresztą operze biorą trzy Julie i trzech Romeów. Jedna para — aktorska, mówi strofy Szekspira, druga — operowa, śpiewa wokalizy potęgujące nastrój i trzecia wreszcie — baletowa, przekazuje tragedię kochanków z Werony tańcem i pantomimą, w sposób świetny; ta para zebrała najwięcej - i to zasłużonych - oklasków! / Poza rozbitą na trzy wersje parą głównych bohaterów, w operze występuje także Fatum. Postać niema; tancerz, na pół akrobata wędrujący pajęczymi ruchami po sieci, jaką spowita jest cała scena, a Romeo i Julia w szczególności. / Trudno jest operę Bernadetty Matuszczak opisać i streścić w dwu zdaniach, ale chyba nawet z tych dwu zdań widać, iż pomyślana jest bardzo oryginalnie. Muzycznie jest również interesująca, a inscenizacyjnie (Adam Hanuszkiewicz) — imponuje! Ta premiera godna była inauguracji sali im. Młynarskiego.